15.02.2014

Czytamy! - Planeta według Kreta

Na początek zadanie - odpalcie Wujka Google i wklepcie frazę "Jarosław Kret". Co otrzymaliście? Przede wszystkim plotki z życia osobistego oraz co nieco o pogodzie, którą prezentuje. Coś jeszcze? Nic ciekawego? A szkoda, bo niewiele osób wiec, że Jarosław Kret to również zapalony podróżnik, który potrafi przelać opisy swoich wypraw na papier w sposób ciekawy i wciągający.

Ostatnio wpadła mi do rąk jego świetna książka "Planeta według Kreta", której opisem reaktywuje na mym blogu cykl "Czytamy!". W cyklu tym będę polecał Wam książki o tematyce podróżniczej, które ostatnio przeczytałem, i które są warte tego polecenia :) Książki, które pozwalają przenieść się do miejsca, o którym opowiada właśnie autor i podróżować razem z nim przy pomocy wyobraźni. I właśnie taką książką jest "Planeta według kreta".

Foto: empik.com

Książka liczy sobie 278 stron i składa się z 18 rozdziałów, które są ze sobą luźno, bądź wcale nie powiązane. Każdy rozdział to niesamowita podróż do innego miejsca na Ziemi. Autor zabiera nas na wyprawy od austriackich malowniczych alpejskich wiosek, przez arabski Bliski Wschód, po Malediwy, Mauritius, czy Brazylię. Telepiemy się z Jarkiem taksówkami przez Bejrut, Syrię, Egipt i Jordanie, zanurzamy się w wody Oceanu Indyjskiego, podziwiamy malowniczy Madagaskar, pijemy herbatę na skraju pustyni, zagłębiamy się w arabskie bazary. 

Jeden z rozdziałów autor poświęca sytuacji kobiet w islamie. Jednak nie znajdziemy tu jego opinii. Oddaje on głos czterem młodym studentkom pochodzącym z różnych krajów muzułmańskich, które pewnego wieczoru w Egipcie ucięły sobie na tarasie rozmowę na temat jak to z tymi kobietami w islamie jest. Autor tylko się przysłuchiwał, czasami wtrącił jakieś pytanie. A my razem z nim.

I to jest właśnie według mnie jedna z dwóch zalet tej książki. Czytając, czujemy się, jakbyśmy sami byli w miejscach, które Jarosław Kret opisuje. Jakbyśmy byli samym Jarosławem Kretem w tamtym miejscu i w tamtym czasie. Druga zaleta ma niestety trochę smutne oblicze. Autor opisywane podróże odbył na przestrzeni ostatnich lat i często miejsca, które odwiedził już nie istnieją, albo są niedostępne. Przykładem jest tu opis wizyty w ruinach starożytnej Palmyry w Syrii. Jest niesamowity - przeczytałem go kilka razy. Dziś niestety to miejsce z powodu wojny domowej jest praktycznie niedostępne, jak już nie zniszczone (oby nie!). Ale właśnie dzięki tej książce możemy mimo to się tam wybrać!

Na koniec dobra rada - nie czytajcie jej na raz, mimo że taka pokusa się pojawi. Usiądźcie sobie co wieczór, przeczytajcie sobie jeden, dwa rozdziały. No bo po co odbyć całą podróż na raz, jak można udać się co wieczór gdzie indziej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz