2.06.2013

Pora ruszać ponownie w drogę :)

Zdecydowanie za dużo czasu minęło od mojej ostatniej podróży (listopad 2012), więc najwyższa pora pakować gatki i ruszyć w drogę. Tym razem jednak podróż, którą planuję, różnić się będzie diametralnie od wszystkich moich poprzednich. Dlaczego? Jadę sam.

Dotychczas zawsze w podróży towarzyszyła mi przyjazna dusza, albo banda wspaniałych znajomych. Czas spędzony z nimi na podróżowaniu to jedne z najlepszych momentów w moim życiu. Jednak zawsze gdzieś głęboko siedziała we mnie potrzeba samotnej wyprawy. Podlewałem ją jeszcze książkami podróżników, którzy na takie wyprawy się zdecydowali. No i w końcu zdecydowałem się i ja: Jadę! Niestety moje plany zawodowe nie pozwalają mi wziąć roku wolnego, więc 2 tygodnie muszą wystarczyć :)

Od początku przyjąłem jedno założenie - żadnego szczegółowego planowania z góry na cały wyjazd - tylko lista rzeczy/miejsc, które chciałbym ewentualnie zrobić/zobaczyć. Nie chcę, aby coś mnie ograniczało, nie chcę nigdzie się spieszyć, nigdzie się spóźnić, ani gdzieś być za wcześnie. Jeżeli gdzieś mi się spodoba, to zostanę dłużej, jeżeli gdzieś będzie kicha to zawijam manatki. No to gdzie jadę? Chorwaacjaaaaaa + okoliczne państwa jak da radę :) 

Na początku PolskiBus zawiezie mnie za 30zł do Wiednia. Tam odwiedzam starego kumpla, u którego zostaję na noc. Następnie chcę się dostać jakkolwiek do Mariboru na Słowenii, gdzie zrobiłem jedyną rezerwację. Zainteresował mnie przybytek o nazwie "Adam i Ewa", który za dnia jest kawiarnią stylizowaną na rajski ogród, a od 23.oo zamienia się w hostel. Tam sobie zabukowałem za śmieszną kasę jedną nockę ciekawy miejsca. I to tyle jeżeli chodzi o jakieś rezerwację :) Dzień później wbijam do Chorwacji.

W samej Chorwacji zaznaczyłem sobie kilka punktów na mapie i rzeczy, które chciałbym zobaczyć/zrobić:
- kaskady wodne i stare młyny w malowniczej miejscowości Slunj,
- jeziora Plitwickie,
- Zadar
- party weekend na chorwackiej Ibizie,
- zaszycie się na kilka dni na malutkiej wysepce,
- wypad do Bihacu w Bośni
i wiele innych, ale nic na siłę - żadnego "muszę". Przemieszczać zamierzam się na różne sposoby: bus, pociąg, na stopa, promem - bez różnicy. Jeżeli się uda to powrót planuję przez Budapeszt, skąd wziąłbym pociąg do Polski.

Trzymajcie kciuki! Nie ukrywam, mam pewne obawy przed samotną podróżą, ale już nic mnie nie powstrzyma! Ruszam 10 - go czerwca. Mam też zamiar odpocząć od internetu, więc nie będę robił żadnej relacji na blogu, ale po powrocie spodziewajcie się obszernego sprawozdania. Po raz pierwszy mam zamiar prowadzić mały dziennik podróży, aby nic mi nie umknęło. Mam również nadzieję, że dzięki tej podróży dowiem się czegoś nowego o sobie :) Ale zanim wsiądę w busa - wesele brata!!!!!

Zakończę filozoficznie - chcecie mieć wspaniałe wspomnienia?? Żyjcie !!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz