19.08.2014

Nurkowanie na Gozo, czyli jak spełnić marzenie, którego się nie miało

W trakcie edukacji w szkole podstawowej jest taki okres, że lekcje w - fu odbywają się na basenie. Ta szczytna idea ma na celu nauczenie kolejnego pokolenia Polaków pływać i wyłowić zarazem przyszłych mistrzów olimpijskich. Cóż, moja przygoda olimpijska skończyła się po kilku zajęciach, kiedy się rozchorowałem i do basenu nie wróciłem. Skutek? Nie umiem pływać. Jakoś tak się ułożyło, że nie nauczyłem się wtedy, jak i przez kolejne lata życia. Dlatego nigdy nie kozaczyłem i nie zapuszczałem się na głęboką wodę, przed którą czułem pewien lęk. Dlatego też na liście moich marzeń małych i dużych nie było nurkowania, a już na pewno nie było go w planie, kiedy wsiadałem na pokład samolotu na Maltę. Jednak podróże mają to do siebie, że jedno przypadkowe spotkanie może sprawić, że zrobisz coś, czego jeszcze kilka minut temu za żadne skarby byś nie zrobił :)

Początek całego zamieszania opisałem w notce o zwiedzaniu Gozo rowerem, którą znajdziecie --> TUTAJ . Przeczytajcie najpierw koniecznie! Dojdziecie tam do akapitu, gdzie razem z Larą poznajemy Mike`a i Majkę. Jak pisałem Mike zaproponował nam i naszym rowerom podwózkę do Rabatu. Podczas jazdy zaczął przechwalać się, że jak nurkować to tylko z nim, że inne szkoły idą na ilość, nie na jakość itp. Biła przy tym od niego niesamowita pewność siebie. Spytałem się po polsku Majki, czy to tylko czcze gadanie, czy naprawdę jest taki dobry. Majka bez zawahania potwierdziła, że jest najlepszy, i że specjalnie przyjechała tu z powrotem pracować tylko u niego. Poczułem wtedy specyficzne ukłucie w głowie - podświadomie wiedziałem już, że chce to zrobić, ale jak to, przecież nie umiem pływać! Zapytałem Mike`a :
- Mike, wszystko super, ale mam proste pytanie. Nie umiem pływać i boję się głębokiej wody. Mogę mimo to nurkować?
- Pewnie Maciej, nie ma żadnych przeciwwskazań.
I wtedy już wiedziałem, że chce to zrobić. Że zawsze chciałem to zrobić. Że było to moje marzenie, którego nie miałem, bo schowane było za strachem przed wodą. Wiedziałem, że teraz, albo nigdy. Lara przystała ochoczo i dwa dni później byliśmy z powrotem na Gozo.

Prom z Malty miał opóźnienie 20 minut, ale Mike czekał na nas i od razy zawiózł do swojego domu, gdzie w ogromnym garażu mieściła się jego szkoła nurkowania. Nurkować miała tylko nasza czwórka. Spisałem testament i Mike zabrał się do obrabiania dwójki nowicjuszy (Lara, chodź doświadczona surferka, też wcześniej nie nurkowała). Wszystkie zasady nurkowania tłumaczył tak przejrzyście, że po niecałej godzinie mieliśmy już wszystko opanowane w małym palcu. 

Szkoła Mike`a

Mike stwierdził, że to jedyne ryby, które dziś zobaczymy, więc zrobi nam fotę

Potem jeszcze dopasowanie stroju. Jak założyłem cały kombinezon, zaczęło się pompowanie adrenaliny przez organizm - zaczęło do mnie docierać w co się pakuję. Mike zauważył naszą lekką nerwowość i zaproponował:
- Chcecie zobaczyć moją małą cziłałę? Słodki psiak
Jasne, dawaj ją tu. Szybkie zawołanie i słyszę wolne tu dum!tu dum!tu dum! F**k większego rottweilera to ja w życiu nie widziałem, ale przynajmniej nerwy lekko odpuściły :) Majka przyjechała, sprzęt gotowy i załadowany. Ruszamy!! Mike zaproponował miejsce, do którego dojazd jest tragiczny, ale rafa dość fajna do nurkowania dla nowicjuszy. Fakt, dojazd był fatalny, rzucało niemiłosiernie, ale miejsce wyglądało fantastycznie. No to jedziemy z koksem!





Gotowy!
Po sekundzie w kombinezonie byłem mokry - słońce dawało niemiłosiernie. Wszedłem do wody, która wlewając się do środka dawała miłą ochłodę. No dobra, teraz najtrudniejsza część - próbne zanurzenie głowy z rurką do oddychania w ustach. Moje serce waliło tak, jakby chciało przebić materiał. I wtedy na prawdę cieszyłem się, że miałem obok siebie Majkę. Spokojnym i, co ważne, polskim głosem mówiła mi co mam robić. Pozwoliło mi to pokonać pierwszy strach i skupić się na zadaniu. Zanurzyłem się i...oniemiałem z zachwytu. Niesamowita przejrzystość dna morskiego, rybki, jeżowce itp. Zaraz, zaraz, czy ja o czymś nie zapomniałem? Ah tak, ODDYCHAJ!!! Hrhrhrhrhrhrhr, tfu i wynurzenie po kilku sekundach opity wodą. No nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Ja przerażony jak cholera. I po raz kolejny pomógł cudownie spokojny głos Majki. Zanurzyłem się ponownie i.. tak już zostało :) Przyjąłem prostą taktykę - nie myśleć o oddychaniu, tylko skupić się na podziwianiu piękna podwodnego świata. Powoli zaczęliśmy schodzić co raz głębiej. Mike widząc nasze spięcie co chwilę robił jakieś głupie sceny: to rwał wodorosty i przykładał do jajek, czy wykonywał podwodne wygibasy. Szybko zapomniałem o oddychaniu - szło samoczynnie. 

Pierwsze myśli po zanurzeniu

Drodzy czytelnicy. Podwodny świat jest przepiękny. Jest w nim coś innego, nie do opisania. Gdzie się nie spojrzysz to zachwyt. Niesamowicie kolorowe rybki, błękit wody, lekkość w unoszeniu się w niej. Coś nie do opisania słowami. 



Nawet się nie spostrzegłem jak znaleźliśmy się na 10 metrach głębokości. Nagle rafa urwała się jak ścięta nożem i przed nami pojawiła się bezkresna głęboka toń. Nagle Mike pokazał Majce środkowy palec i potem znak "ok". Majka zrewanżował się tym samym. Na to Mike wskazał na nas i na wprost bezkresnej toni i zapytał znakiem "płyniemy?" . Przeżegnałem się i pokazałem "Płyniemy!". Mike złapał mnie i Larę i zaczął powoli holować w nieznane. Przeżycie nie do opisania - czułem się jakbym latał. Potem powiedzieli mi, że nad naszymi głowami przepłynął statek, ale byłem tak oczarowany momentem, że nawet nie zauważyłem. Nagle w oddali zamajaczył kształt pojedyńczej skały, która wystrzeliwała z dna morskiego. Płynęliśmy właśnie do niej. Później Mike powiedział, że nazywa się Middle Finger (Środkowy Palec) i przeważnie nigdy nie zabiera tam nowicjuszy. To chyba nieźle mi szło jak na pierwszy raz ;) Na samym Środkowym Palcu było przepięknie - ławice ryb we wszystkich kolorach wokół nas, śmignęły nawet dwa wielkie tuńczyki.

Na czubku Palca
No cóż powietrze w butli nie sługa, więc trzeba było powoli wracać. Po drodze nagle Mike kazał nam uklęknąć w kółku na dnie i demonstracyjnie wyjął na chwilę ustnik z buzi. Potem zrobiła to Majka. Potem pokazał na mnie. Oooo nie! Na Palca popłynąłem, ale życiodajnej rurki nie wyjmuję. No to Mikę wziął mnie sposobem. Wyciągnął ustnik, podpłynął do Lary, dał jej buziaka i pokazał na mnie. O ty! Na męską ambicję wjeżdżasz? Zakląłem w duchu i zrobiłem tak samo. Udało się, ale myślałem, że umrę ze strachu. Potem jeszcze zostałem podjudzony żeby zrobić fikołka ;)



Godzina z hakiem prawie minęła, więc pora na wynurzenie. Po drodze jeszcze wymacaliśmy kilka gąbek (zupełnie jak kobiecy cycek ;) i jeżowiec ukłuł mnie w palec. A chwilę po wynurzeniu wyglądałem tak:


Pierwsze co zrobiłem po wynurzeniu to...pobiegłem siku. A potem po prostu chciałem krzyczeć całym sobą. To było NIE - SA - MO - WI - TE!!! Nie mogłem ustać w miejscu - adrenalina wciąż robiła swoje. Mike szybko zajął się moim kolcem w palcu (nie pytajcie jak). Zgodnie stwierdził z Majką, że jak na pierwszy raz oboje z Larą byliśmy świetni. Widział jak jestem cały czas przerażony (bo byłem, mimo tego całego piękna dookoła), mimo to co chwilę przełamywałem swoje lęki. Co chwilę powtarzał "amazing, amazing" :) Prosto z plaży zabrał nas do miasta i postawił po rogalu pastizzi. Potem zabrał nas do tradycyjnej lodziarni. Na koniec wróciliśmy do niego na chatę, gdzie zobaczyliśmy na gorąco zdjęcia, by potem zostać odwiezionym prosto na prom.

I to wszystko co właśnie napisałem nie miało by miejsca, gdyby nie przypadek. Wyobraźcie sobie, że podczas rowerowego zwiedzania Gozo robimy malutką zmianę w trasie, zostajemy 5 min dłużej na plaży itp. Nie wpadamy wtedy na Mike`a i Majkę pod Lazurowym Oknem. Nie mam wtedy za sobą tak niesamowitego doświadczenia. I jak tu nie kochać podróży? :)
Za cały dzień spędzony ze wspaniałymi ludźmi, ponad godzinę nurkowania i podwodne zdjęcia Mike skaskował 50€, co nie jest ani drogo, ani tanio. Ale nurkując z nim zyskujecie tzw. wartość dodaną, której nie dadzą wam inne szkoły na Malcie. To jest jego pasja, nie robi tego tylko dla kasy, ale przede wszystkim dla tejże samej pasji nurkowania. Mimo, że przez cały czas pod wodą byłem przerażony, to wiedziałem, że nic mi nie grozi, kiedy Mike i Majka są obok. Nie jesteś tam traktowany jako kolejny klient, tylko jak przyjaciel i kolejna "ofiara", którą trzeba zarazić nurkowaniem. Także jeżeli kiedykolwiek będziecie na Malcie to nurkowanie tylko z Next Dive :)

Z Mike`iem
Dla mnie osobiście nurkowanie sposobem na życie się nie stanie, ale to było coś tak wspaniałego, że na pewno jeszcze nie raz zejdę pod wodę. Polecam każdemu z czystym sercem, nawet tym nie umiejącym pływać :) Ja mogę za to skreślić z mojej listy marzeń kolejną rzecz, mimo że jeszcze 2 miesiące temu nie miałem pojęcia, że ona się na niej znajduję :) Pamiętajcie, kto podróżuje, ten dwa razy żyje!

4 komentarze:

  1. I znów czytając przeżywałam to z Tobą jeszcze raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie jest prosto wcisnąć się w strój, wiem, bo sam się ucze teraz nurkować i jak narazie to najcięższe, ale jeszcze wiele nauki przede mną. Mam nadzieje, że w przyszłym roku już będą mógł nurkować normalnie. Zazdroszczę przygody!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń